październik 2017 - Blog sklepu ZaprosNaSlub - Zaproszenia Ślubne Oczepiny. Skąd pochodzą i co oznaczają? - Blog sklepu - Zaproszenia Ślubne - ZaprosNaSlub - O ślubie i wszystkim innym.

Social Media

Oczepiny. Skąd pochodzą i co oznaczają?

Na przebieg współczesnego wesela składa się wiele zwyczajów i obrzędów, ale żaden z nich nie był i nie jest tak wyczekiwany jak oczepiny. Ta wydawałoby się prosta zabawa o północy ma bogatą historię, a jej symbolikę przejścia panny młodej ze stanu panieńskiego w zamężny, praktykowany był przez ludy słowiańskie. Sam przebieg oczepin wyglądał zupełnie inaczej niż ten, który znamy z dzisiejszych wesel.

Continue reading „Oczepiny. Skąd pochodzą i co oznaczają?”

Sprzedam żonę

Sprzedam żonę. Ma 21 lat, 165 cm, kruczoczarne włosy do ramion. Potrafi sprzątać, gotować i zajmować się dzieckiem. Sprzedaję, bo mi się znudziła. Patologia? No może. Fikcja? Nie. Bo właśnie takie ogłoszenia można było znaleźć w gazecie w XVII w. w niejednym brytyjskim mieście.

Ciężko jest jednoznacznie wskazać dokładne miejsce oraz czas, kiedy zwyczaj sprzedaży żony pojawił się pierwszy raz. Ale to co można ustalić na pewno, to końcówka XVII wieku, kiedy to niejaki John, syn Nathana Witehousa z Tipton, sprzedał panu Bracegride’owi własną żonę. I mniej więcej od tego czasu w kronikach zaczynają pojawiać się zapiski o odbywających się, od czasu do czasu, licytacjach żon.

Zwyczaj ten praktykowany był przede wszystkim przez niższe warstwy społeczne, ale nie brakuje również przypadków, kiedy to mężczyzna z wyższych sfer dokonywał transakcji. Takim delikwentem był książę Chandos, Henry Brydges, który kupił żonę… stajennego.

Praktykowanie sprzedaży małżonki stanowiło zakończenie małżeństwa bez konieczności rozwodu lub separacji, które były nieosiągalne finansowo dla małżeństw z niższych warstw społecznych. Dodatkowo, w przypadku rozwodu, nie było możliwości ponownego zawarcia małżeństwa. Z tych właśnie powodów pary decydowały się na tak radykalny krok, który mimo ogólnego, wydawałoby się, dość brutalnego charteru, był obopólną decyzją.

Kiedy?

Jako główny argument za sprzedażą partnerki można wskazać ogólne niezadowolenie męża – również i samej żony – z małżeństwa. I mimo, że byłoby to prawdą, to sama przyczyna licytacji mogła mieć dowolny powód. Podjęcie decyzji o sprzedaży mogło być podyktowane znudzeniem, rozbieżnością charakterów, nieudanym współżyciem lub zdradą. I z tą ostatnią jest najciekawiej. Mąż mógł sprzedać żonę kochankowi na ustawionej licytacji – pozbywając się tym samym uciążliwego problemu, jakim była strata majątku, czasu i niekiedy nerwów przy rozwodzie – nie wspominając o zepsuciu reputacji. A jakby tego było mało, historia zna przypadek, kiedy mąż sprzedał w Ipswich żonę zaraz po tym, jak nakrył ją w łóżku z kochankiem, a szczęśliwym kupcem okazał się właśnie kochanek kobiety.

Jednak same kobiety zawsze musiały wyrazić zgodę na sprzedaż, a niekiedy same naciskały i prowokowały męża do podjęcia takiej decyzji. Kobieta mogła również zablokować samą transakcję, o ile nowy partner nie przypadł jej do gustu. Co zaradniejsze własną sprzedaż wiązały z dziećmi, które były dodatkiem do transakcji. Otrzymywał je kupiec wraz z zakończeniem licytacji. Jednak najczęściej mąż oczekiwał osobnej zapłaty za dzieci.

Gdzie?

Miejsce sprzedaży zazwyczaj stanowił rynek lub najczęstsze miejsce spotkań ludzi w mieście. Nie było to praktyką częstą a, więc data licytacji publikowana była w gazecie lub zamieszczana była na tablicy informacyjnej. Dzięki temu, dzień sprzedaży  zawsze przyciągał tłum ciekawskich, co było na rękę zwłaszcza mężowi. Zależało mu na sporej, miejscowej widowni, bo im więcej ludzi dowie się o zakończeniu małżeństwa, tym szybciej zostaje ono uznane za zakończone. Prawo bowiem nie wskazywało początkowo, czy jest to legalne czy nie – po prostu bez rozstrzygnięcia prawnego uznawano to jako zakończenie małżeństwa. Zdarzały się przypadki, kiedy to mąż musiał chodzić od handlarza do handlarza i oznajmiać o akcie sprzedaży – rozgłos był najważniejszy, a handlarz miał rozpowszechniać informację o zakończeniu małżeństwa.

Sprzedaż odbywała się również w pubach, gdzie pod wpływem emocji mąż mógł oddać żonę za piwo lub dwa, a umowa pomiędzy panami zawarta była bez charakterystycznego przejścia na rynek. Charakterystycznego, bo mąż zakładał na szyję lub ramię kobiety postronek za pomocą którego prowadził żonę na miejsce licytacji/sprzedaży. Po uzgodnieniu ceny (cena zawsze była kwestią licytacji; od piwa po 100 funtów (50 funtów dzieci)– jednak najczęściej cena sięgała od 2 do 5 szylingów), postronek przekazywany był nowemu właścicielowi kobiety.

Wraz z popularyzacją zwyczaju sprzedaży żony zaczęły pojawiać się głosy sprzeciwu zbulwersowanej opinii publicznej i ważnych, miejscowych osób danego miasta. Spowodowało to, że zwyczaj zaczął zanikać, a mężowie byli potępiani przez samą chęć dokonania sprzedaży (same licytacje coraz częściej były przerywane przez miejscową ludność). Z początkiem XIX wieku odsetek licytacji małżonki był już wybrykiem, a ostatni spisany akt sprzedaży pochodzi z 1913 roku.


Obraz: Sprzedaż żony (1812–1814) Thomasa Rowlandsona.