październik 2018 - Blog sklepu ZaprosNaSlub - Zaproszenia Ślubne Księga gości weselnych. Co to jest i jak się za nią zabrać? - Blog sklepu - Zaproszenia Ślubne - ZaprosNaSlub - O ślubie i wszystkim innym.

Social Media

Księga gości weselnych. Co to jest i jak się za nią zabrać?

Para Młoda, aby uwiecznić chwile z tego ważnego dnia, decyduje się, na angaż fotografa lub – rzadziej – kamerzysty. Oczywiście wszyscy i tak będą robić zdjęcia we własnym zakresie i pamiątek będzie przybywać. Niemniej, nieco zapomnianym zwyczajem, a na pewno nie tak często spotykanym jest księga gości, która posłużyć ma zaproszonym osobom na pamiątkowy wpis.

Księga gości nie jest rozwiązaniem popularnym, ale dobrze wkomponowana w przyjęcie weselne i odpowiednio angażująca w jej wypełnianie, potrafi być, wartością dodaną do każdej imprezy. I właśnie odpowiednie zaangażowanie gości jest kluczowym aspektem, który o wszystkim decyduje, bo im bardziej rozbudowana księga lub księga wymagająca konkretnym wpisów, tym więcej przysporzyć może problemów. Dodatkowo, nie każdy będzie wiedzieć co wpisać lub jego stan (%), może mu na to nie pozwolić. Zatem jak się za to zabrać, aby wszystko przebiegło sprawnie, a goście nie bali się do niej podchodzić?

Rodzaj wpisu

Najważniejszą kwestią każdej księgi gości jest rodzaj wpisu na jaki się zdecydujemy. Warto tutaj powtórzyć kwestię z poprzedniego akapitu: im bardziej rozbudowana księga, tym więcej może przysporzyć problemów. Niemniej, podstawową formą, z którą spotykamy się najczęściej, jest czysta kartka – w wybranym przez nas rozmiarze. Jest to najmniej wymagający rodzaj wpisów i śmiało może pokusić się o tezę, że właśnie taki rodzaj jest najchętniej wypełniany przez gości weselnych. Przede wszystkim, w żadnej sposób nie zmusza ich to do wymyślania przedziwnych życzeń lub pisania opowiadań. Jednocześnie, jeśli do księgi ustawi się kolejka, to można spodziewać się, że kolejni goście nie będą czekać tak długo. Sam podpis lub jedno miłe zdanie, w zupełności wystarczy.

Z drugiej strony, można wybrać właśnie taką księgę, która bardziej zaangażuje gości. Na rynku można znaleźć księgi z gotowymi do wypełnienia krótkimi ankietami lub życzeniami dla Pary Młodej. Wybór takiej księgi jest kwestią własnego gustu, ale trzeba pamiętać, że taki rodzaj wpisu jest angażujący, co bezpośrednio może zniechęcać gości. Jednocześnie, jeśli wybierzemy jeden moment w trakcie wesela na jej wypełnienie, to goście mogą zanudzić się w kolejce do jej wypełnienia, a co nie którzy, zrezygnują w ogóle.

Księgę gości i sposób jej wypełnienia można również przygotować samemu. Nie trudno znaleźć poradniki, które pokażą nam krok po kroku jak ją wykonać. Na pewno to dobry sposób na zaoszczędzenie kilku złotych. Dodatkowo, wiele sklepów z asortymentem weselnym oferuje przygotowanie spersonalizowanej księgi gości. Zostanie ona wykonana według naszego pomysłu przez profesjonalistów. W związku z tym, jeśli zdecydujemy, że właśnie z użyciem księgi gości weselnych chcemy stworzyć sobie ładną pamiątkę, to warto popytać w sklepach.

Kiedy i gdzie wypełniać?

Problem z odpowiednim czasem do wypełnienia księgi gości pojawia się zawsze. Każda impreza weselna ma swoje stałe punkty i one raczej się nie zmieniają, co powoduje, że odpowiednimi momentami jest czas pomiędzy nimi. W pierwszej kolejności, dobrym czasem do wypełnienia księgi gości weselnych jest moment wręczania prezentów. Najczęściej odbywa się to tuż po ceremonii ślubnej, kiedy to goście stają w kolejce do składania życzeń i właśnie wręczania upominków Parze Młodej. Wtedy z boku można zorganizować miejsce, aby ci którzy stoją w kolejce lub już złożyli życzenia, napisali coś miłego. Jest to chyba najmniej inwazyjny moment w trakcie całego ślubnego przedsięwzięcia. Dodatkowo, powoduje to, że raczej wszystkim będzie się chciało i księga posiadać będzie wpisy wszystkich gości.

Drugim rozwiązaniem jest zorganizowanie miejsca na uboczu – o ile sala weselna posiada takie miejsce -, do którego goście weselni, będą mogli podchodzić, kiedy będą mieć na to ochotę. Niestety może to spowodować, że nie dostaniemy wpisu od każdego. Ktoś może zapomnieć, albo poniesie go dobra zabawa. Miejsce na uboczu z reguły wybiera się z uwagi na bezpieczeństwo księgi. Bowiem powinna ona znajdować się jak najdalej od potraf i napoi, aby przypadkiem ktoś jej nie pobrudził lub zniszczył.

Para Młoda może również zaangażować moment, w którym poprosi gości o symboliczny wpis. Kwestia ta powinna być wcześniej ustalona z wodzirejem lub zespołem weselnym. Zapewne samo poinformowanie ich o chęci zorganizowania czegoś takiego spowoduje, że pomogą nam w doborze idealnego momentu i zachęcać będą gości do jej wypełnienia.

Trzeba pamiętać, że jeśli decydujemy się na wybór jednego momentu w trakcie wesela na wpis do księgi lub na umiejscowienie jej w jednym miejscu, aby każdy mógł podchodzić kiedy chce, to można, a nawet trzeba, przypomnieć przynajmniej raz gościom o jej istnieniu i że miło wam będzie, jeśli wpiszą się do niej.

Wygląd księgi gości

Wygląd księgi gości częściowo został poruszony we wcześniejszym akapicie, niemniej, warto przypomnieć, że jeśli decydujemy się na ten rodzaj upamiętnienia naszego ślubu, to standardowa księga składa się z trzech części: zabezpieczenie księgi, okładka i środek (kartki). Te ostanie mogą być czyste (wielkość księgi zależny jest wyłącznie od naszych preferencji) lub przygotowane pod wybrany przez nas rodzaj wpisów.

Sam styl i okładka zależna powinna być przede wszystkim od naszego gustu i motywu przewodniego wesela. Motyw księgi gości można wybrać pod wystrój sali weselnej lub motyw przewodni ślubu – o ile na taki się decydujemy. Z drugiej, wygląd księgi można wybrać pod nasze własne preferencje, nie zależne od motywu ślubu lub wystroju sali weselnej -, i rzeczy ważne dla nas. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby księga miała na okładce motyw z Pulp Fiction lub logo waszej ulubionej gry. Może również nawiązywać do ważnych dla was przeżyć.

Księga gości, to niekoniecznie księga w dosłownym rozumieniu tego słowa. Może to być piłka lub koszulka ulubionego sportowego zespołu, na której znajdą się podpisy każdego gościa. Ogranicza was jedynie wasza wyobraźnia.

Decydując się na zakup księgi gości, pamiętajmy, aby odpowiednio ją zabezpieczyć. Czasami kartki z życzeniami, które otrzymujemy w prezencie od gości, potrafią się zgubić, więc warto zainwestować w księgę, która będzie posiadać solidne wykonanie lub futerał, który powinien go zabezpieczyć na przyszłość. Dodatkowo, czasami do księgi dokładane są pudełka, w którym spokojnie poczeka na wieczorne wspomnienia.


Wybór księgi gości, jako jednej z formy upamiętnienia tak ważnego dnia w naszym życiu jakim jest ślub, jest wyborem wyłącznie naszym. Nie jest to tradycja, ani tym bardziej, jakikolwiek wymóg. Jeśli chcemy, to możemy kupić piękną i zdobioną 24-karatowym złotem księgę lub wykonać ja sami. Na rynku znajduje się masę motywów do wyboru. Jednocześnie, jeśli tylko sobie tego zażyczymy, to księga nie musi być księgą, a na przykład koszulką Barcelony. Niemniej, najważniejsze w tym wszystkim, aby forma wpisu i czas wpisu, był wygodny dla gości.

Zdjęcie:
Anastasia Zhenina serwisie Unsplash

Nie chce iść na wesele

Nie ma nic gorszego niż zaproszenie na wesele, na które nie chcemy iść – i zaznaczymy to od razu, nie, że nie możemy, tylko nie chcemy. Powodów może być milion. Nie odpowiada nam termin, nie lubimy Pana Młodego, zazdrościmy figury Pannie Młodej, nie mamy z kim iść lub nie lubimy wesel. Każdy znajdzie sobie coś dla siebie. Niemniej, należy się zastanowić, czy wypada nam odmówić i jak powiedzieć, że nie chcemy iść?

Na blogu pojawia się, raz na jakiś czas, wzmianka, że wesele nie jest żadnym przymusem i niczego na nikim nie wymusza. Ślub dwojga zakochanych i impreza, którą organizują z tego powodu, powinna być czymś, w czym wszyscy chcą uczestniczyć. Cieszyć się możliwością celebracji tego dnia i uśmiechać na samą myśl o tych wszystkich gościach i możliwościach rozmowy z nimi. Zapewne właśnie tak wyglądałaby idealna definicja ślubu i wesela – wszyscy chcą. Jednak realia są trochę inne. Nie wszyscy, którzy tego dnia pojawią się w domu weselnym o tym marzyli i pewnie chcieliby być gdzie indziej. Niektórzy nie potrafią odmówić, bo czują, że im nie wypada, a inni boją się lub nie wiedzą jak powiedzieć, że nie mają ochoty brać w tym cały przedsięwzięciu udziału. Stając przed takim dylematem, musimy na wstępie wiedzieć, że jeśli nie chcemy, to nie musimy iść. Nikt nas do niczego nie zmusza, a jednocześnie nikt nie powinien mieć do nas jakichkolwiek pretensji. Nie ma do tego prawa.

Relacje międzyludzkie są zawiłe i budowane w oparciu o poznawanie się lub o momenty. Te drugie, to niespodziewane emocje, które potrafią wyryć trwały ślad w naszej głowie i jednoznacznie skojarzyć je z daną osobą. Nie nam oceniać teraz, które z tych relacji są trwalsze, niemniej można przyjąć, że relacje w rodzinie i przyjaźni mają najczęściej ten pierwszy charakter. Tak więc, jeśli ktoś, kogoś zaprasza na swoje wesele, a jeśli ta osoba nie chce przyjść, to nie uważam, że powinniśmy traktować go gorzej lub co gorsza strzelać focha. Naturą ludzką jest różnica charakterów. Jedni chcą spędzać wieczór w domowym zaciszu, a inni w klubie. To autonomia i ją, w kontekście innych ludzi, musimy zaakceptować, ale na pewno nie wyciągać daleko idących wniosków i skreślać kogoś po jednej decyzji.

Jednak z drugiej strony, zwłaszcza kobiety, a w kontekście wesela, Panna Młoda, może strzelić focha. Do tego im bliższa osoba jej odmówi, tym foch będzie większy i jeśli chcemy mierzyć wszystkich tą samą miarą, to należałoby napisać, że ma do tego prawo. Niemniej, nasze zachowanie, to drażliwy temat i każdy przypadek pasowałoby rozwiązywać indywidualnie, w oparciu o indywidualnym charakter i daną sytuację, w której się znajduje. Ciężko tutaj znaleźć złoty środek, ale można pokusić się o teorię, aby być wyrozumiałym dla drugiego człowieka, schować dumę do kieszeni i zaakceptować, że ktoś nie chce przyjść. Bo nie przyjście na wesele nie oznacza, że ktoś nas nie lubi.

Nie chce iść na wesele.

Jeśli otrzymamy zaproszenie na wesele, to mamy prawo, aby nie przychodzić. To przywilej, a nie rozkaz. Nigdy nie napiszę, że odmawiając wyjdziemy z całości z twarzą. Nie jest to zależne od nas. Możemy zrobić wszystko idealnie według tego co podpowie nam niejeden poradnik i pani w porannej telewizji, jednak to jak zostaniemy odebrani i potraktowani, nie zależy od nas. Jeśli mamy szczęście, to po prostu ktoś to zrozumie, albo będzie udawać, że tak jest. Niemniej, śmiało można przyjąć, że po drodze mogą wystąpić pewne komplikacje, które jednak można zminimalizować.

Przede wszystkim, liczy się termin odmowy. Powinniśmy zrozumieć, że im szybciej o tym powiemy, tym lepiej. Szybsza odmowa, to spokój ducha dla nas i spokój dla organizatorów, bo co zrobić z takim delikwentem, który odmówi dzień przed? Albo zdecyduje, że nic nie powie i na koniec nie przyjdzie? Stolik przygotowany i opłacony, posiłki opłacone, a nas nie ma. Można zrobić tak tylko w jednym przypadku, jeśli jesteśmy debilami. W każdej inne sytuacji nie wolno nam tak uciekać od odpowiedzialności. Musimy poinformować Parę Młodą, że nie nas nie będzie, a czy przy tym powiemy prawdę, czy nie, to sprawa drugorzędna.

No właśnie, co w ogóle powinniśmy powiedzieć, aby zminimalizować ewentualną katastrofę? Najlepiej podejść do tematu dyplomatycznie i powiedzieć, że bardzo dziękujemy za zaproszenie, że jest nam niezmiennie miło, że życzymy wszystkiego dobrego, ale… tutaj należy wstawić odpowiedni powód. Można poinformować, że nie chodzimy na wesela lub ich nie lubimy. Jeśli rzeczywiście tak czujemy, to posługujemy się prawdą, jesteśmy szczerzy, a nasze sumienie jest czyste i najprawdopodobniej trafimy do nieba. A tak naprawdę, to po prostu informujemy kogoś, tak od serca, że ta impreza nie jest dla nas i zapewne będzie ona męczarnią. Ważne, aby w tym wszystkim postawić sprawę jasno. Nie wymyślać i nie tworzyć koła na nowo. Nie lubimy i już.

Jednak jeśli chcemy znaleźć lepszy powód, to zawsze można powiedzieć, że akuratnie tego dnia mamy coś ważnego w pracy lub nie dostaniemy wolnego w ogóle, albo szykuje się służbowy wyjazd. Można poinformować, że to wszystko wina partnera, bo nie mamy z kim iść, a sami nie chcemy tam siedzieć (wkrótce o byciu samemu pojawi się tekst) i boimy się ostracyzmu. Tak naprawdę, jeśli znajdziemy powód chodź trochę poważniejszy niż zajmowanie się kotem, to będzie to dobry powód. Jeśli ktoś w tym momencie zastanawia się, czy nakłaniam do kłamstwa, to cóż, czasami ono jest na miejscu. Tak zostaliśmy skonstruowani i aby kogoś mocno nie urazić, to mówimy półprawdę lub kłamiemy. Mimo, że kłamstwo samo w sobie jest złe, to w niektórych przypadkach jest wskazane. Zresztą dobrze naturę ludzką w tej kategorii opisywał pewien doktor z laską ze szpitalu diagnostycznego Prinstone-Plainsboro.


Jeśli nie chcemy iść na wesele, to nie idziemy. To proste. Ale w tym wszystkim musimy pamiętać, aby zachować się z godnością dla nas samych i organizatorów. Poinformujmy ich tak szybko, jak to możliwe i powiedzmy prawdę (albo nie). Z drugiej strony jeśli kogoś zapraszamy, to uszanujmy, że komuś nie musi podobać się spędzenie sobotniego dnia na przyjęciu weselnym. Co ważne, nie zachowujmy się przy tym, jakby to była największa obraza w życiu, a czyjaś nieobecność nie musi oznaczać, że nas nie lubi. Może lubić i to bardzo, ale za to nie lubi weselnych klimatów.

PS. Z drugiej strony ktoś mógł lub ma romans z narzeczoną/narzeczonym i nie chce w tym brać udziału.

Zdjęcie:
Priscilla Du Preez serwisie Unsplash

Recenzja „Psychologia miłości”.

Pojęcie miłości w kulturze i popkulturze przybiera różną formę i ciężko jest spiąć klamrą wszystkie definicje tego słowa. Do tego, czy o miłości możemy mówić i pisać jako o słowie, skoro dla wielu z nas jest to doznanie niemalże metafizyczne? Doznanie, które często, wymyka się spójnej logice? Książka Bogdana Wojciszke „Psychologia miłości”, prezentuje czytelnikowi podejście współczesnej nauki do tytułowego zagadnienia. Stara się skonfrontować nasz intelekt z definicją niemalże matematyczną i rozkłada miłość od stanu zauroczenia do jej zakończenia. Wywala do góry nogami naszą wiedzę i pokazuje, że to co do tej pory uważaliśmy za miłość, ma pewny logiczny ciąg, który może mieć swoje konsekwencje.

Zacznijmy od najważniejszego. Wiele osób może mieć problem z zestawieniem miłości z pojęciami naukowymi i spojrzeniem na nią przez pryzmat badań, logiki i pewnej statystki. Można ulec wrażeniu, że robiąc to, miłość straci swój romantyczny wymiar, ale nic bardziej mylnego. Takie spojrzenie może sprawić, że samo doświadczenie miłości znacznie się zmieni i będzie bardziej świadome. Dodatkowo, prezentowane treści prowadzą czytelnika przez każdy aspekt uniesienia. Zaczynając od zauroczenia, a kończąc na rozpadu związku. Można śmiało przyjąć, że powyższe obawy są charakterystyką pierwszego rodzaju czytelnika, bo drugi, zdecyduje się na książkę, posiadając już pewien zasób wiedzy. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest niemalże dla każdego.

Autor daje czytelnikowi siedem głównych rozdziałów. Przedstawia w nich bardzo obszerną wiedzę o miłości, prezentując ją z każdej strony i opisując w sposób wyczerpujący i co ważne, nie traktuje czytelnika jak idioty. Fakty, które są przedstawiane, poparte są badaniami naukowymi wybitnych profesorów, a zestawione ze sobą prowadzą do ciekawych konkluzji. Jednak to co może zniechęcić czytelnika, to matematyczne ujęcie miłości. W książce często pojawiają się liczby i tabelki, które reprezentują liczbową moc miłości. Takie podejście może przyprawić niektórych o ból głowy, ale taka właśnie jest miłość. Przedstawiona jest tutaj naga, bez otoczki zidiociałych komedii i wyidealizowanych banałów. Do tego, dzięki temu obalane są głupie mity. Kultura prezentuje miłość, która nie istnieje, a kult romantyzmu jest jedynie mglistym przedstawieniem jej istoty. Rozmija się z nim i to bardzo.

Sam uważam miłość za uczucie szalenie mocne i niemalże tak samo destrukcyjne. Puste, obrzydliwe i pozbawiające sensu życia jak największa tragedia. Książka nie jest obojętna, na ciemniejszy aspekt miłości. Prezentuje jak przebiega proces rozpadu związku i zakończenia darzenia kogoś uczuciem. Jest w tym bezlitosna. Jednak pozwala to na późniejsze spojrzenie na niniejszy tytuł jak na pewną przestrogę i zarazem kierunkowskaz naszego uczucia.

Czytelnik zaznajamia się z powstawaniem związków przyczynowo skutkowych, każdego z etapów miłości, a wszystko zaprezentowane jest w sposób przystępny.


Napiszę, to raz jeszcze. Jest to książka naukowa, nie poradnik o szukaniu miłości. Jednocześnie, to zaledwie wstęp do strasznie szerokiego pojęcia, jakim jest miłość. Niemniej, jest to pozycja bardzo dobra i nie bojąca się podniesienia tematów ciężkich i niewygodnych.

Każda miłość ma początek w mózgu. Zwierzęcy atawizm i nawyki sprawiają, że patrzymy z rumieńcem na tą a nie inną osobę. Nie jesteśmy wyjątkowi i nasza miłość też nie jest. Jest efektem precyzyjnie zaplanowanej ewolucji i tylko minimalnego, praktycznie niezauważalnego naszego wkładu. Miłości daleko do modelu, który pokazywany jest na jarzącym się ekranie telewizora. Nie przychodzi sama, jest wynikiem pracy, a brak jej utrzymania powoduje, że sama odchodzi. To smutne, ale i krzepiące, bo przypomina, że należy o nią zabiegać. Zwłaszcza w dłuższej relacji.

Zdjęcia:
Janko Ferlič serwisie Unsplash

Poprawiny. Konieczność czy marnowanie pieniędzy?

Kwestia poprawin może przyprawić nie lada ból głowy Młodej Parze. Z jednej strony, wydaje się, że organizacja poprawin jest czymś oczywistym i na drugi dzień, po imprezie weselnej, powinny się odbyć. Jednak z drugiej strony, to wszystko wymaga organizacji, dodatkowego czasu, energii i co najważniejsze, pieniędzy. Co za tym idzie, należy zastanowić się, czy organizacja poprawin to konieczność, tradycja, czy po prostu marnotrawstwo pieniędzy?

Do problemu można podejść w dwojaki sposób – jako organizatorzy i jako goście. Jeśli jesteśmy w drugiej grupie, to mamy łatwiej, bo o ile zostaliśmy zaproszeni, to możemy przyjść lub nie. To nasza wola i wystarczy, że po prostu o wskazanej godzinie pojawimy się we wskazanym miejscu. Oczywiście wiąże się to z pewnymi konsekwencjami. Należy mieć zarezerwowany jeden dzień więcej i o ile wesele odbywa się w sobotę, to niedzielne poprawiny mogą odbić się na poniedziałku. Czy weźmiemy wolny dzień w pracy, zależy od nas, ale może okazać się, że będą to naprawdę ciężkie godziny. Trzeba o tym pamiętać i zaplanować z wyprzedzeniem.

Nieco trudniej jest jeśli samo przyjęcie weselne odbywa się w miejscowości oddalonej od naszego zamieszkania o wiele kilometrów. Wtedy problemem jest już sama logistyka i niekiedy sam nocleg. Młoda Para co prawda może zadbać o gości i zaoferować im miejsce w hotelu, ale wcale nie jest do tego zobowiązana. Podróż na miejsce może być męcząca i wolna, leniwa niedziela spędzona na odpoczynku po weselu wydaje się kusząca. W związku z czym, goście mogą mieć nie lada dylemat i stoi przed nimi pytanie, na które nie musi paść łatwa odpowiedź. Iść czy nie?

Zależne jest to od wielu czynników, a nawet od samej chęci i energii.

Czy chce mi się iść na poprawiny?

No właśnie, energia. Ślub i wesele to intensywne przeżycie i to nie tylko dla Pary Młodej i jej rodziny. To również próba nerwów i wytrwałości dla gości weselnych, a do tego samo indywidualne podejście do całości bywa różne. Bo wcale to nie jest tak, że każdy chce na nim być i każdemu pasuje jego termin. Na każdym przyjęciu są ludzie, którym po prostu nie wypadało nie przyjść. Jednak nie o nich jest ten tekst. Zostawmy ich. Wesele jest imprezą na której często po długiej przerwie niewidzenia się, spotykają się rodziny i mogą „wygadać” się na następne kilka lat lub do kolejnego wesela. W związku z czym,  nie oszczędzają swoich sił i organizmu, a spotkanie osoby niepijącej na przyjęciu weselnym nie należy do częstych. Na weselu się pije i to dużo i tak po ludzku może zabraknąć energii i chęci, aby na kolejny dzień robić to samo lub zmusić się do czegokolwiek. Nie każdy organizm będzie na to chętny. Oczywiście w tej kwestii istotna jest godzina organizacji poprawin i jak łatwo się domyśleć, im później będą one zorganizowane, tym dla zmęczonych gości lepiej. Jednak, co z powrotem do domu? Niektórzy będą chcieć wieczorem być w domu i regenerować się przed kolejnym dniem. To ważna kwestia i duży problem dla organizatorów.

Organizuję poprawiny.

Organizując poprawiny musimy w pierwszej kolejności zastanowić się, kogo chcemy na nie zaprosić. Najczęściej zaprasza się okrojoną liczbę gości – względem samego wesela – i jest to najbliższa rodzina i/oraz przyjaciele. Ta kwestia jest prosta, zapraszamy tego, kogo chcemy, a jeśli chcemy wszystkich i mamy na to pieniądze, to śmiało, można zaprosić wszystkich gości z przyjęcia weselnego. Jednak, wiadomo, nie każdy przyjdzie, a wiele zależeć będzie od wspomnianego wcześniej terminu poprawin. Stanowi to nie lada problem dla organizatorów. Z jednej strony chcemy odpocząć, wyspać się, a z drugiej, goście z reguły, na kolejny dzień muszą iść do pracy lub mają swoje obowiązki. Niemniej, standardowe poprawiny zaczynają około godziny 14/16 i trwają do 1/2 w nocy lub do ostatniego gościa. Nie ma w tym uniwersalnego schematu i zależne jest to od naszej preferencji. Jedak należy nastawić się na to, że już wieczorem goście zaczną powoli opuszczać przyjęcie – chcą wcześniej znaleźć  się w domu i odpocząć.

Dużo zależy również od terminu poprawin, bo nie muszą być one organizowane dzień po weselu. Można postarać się o niestandardowe podejście do poprawin i zorganizować je w zupełnie innym terminie i w zupełnie innym miejscu. Można na przykład zaprosić paczkę najbliższych przyjaciół i wybrać się z nimi do baru, a najbliższą rodzinę zaprosić na domowy obiad.  Poprawiny pozostawiają wiele wolności w tej kwestii, bo nie jest to ani konieczność, ani żadna tradycja. Od nas zależy, czy chcemy je organizować i nie zmusza nas do tego żadna tradycja. Ta niby jest, ale niby też Ziemia jest płaska.


Poprawiny i kwestia ich organizacji to nie łatwy dylemat dla organizatorów. Z jednej strony, to kolejny wydatek, który co prawda nie jest tak duży, jak przyjęcie weselne, to jednak wciąż nim jest. Z drugiej strony, kusi dobra zabawa w luźniejszej atmosferze bez zbędnego spinania się i ciasnych strojów. Dodatkowo, gdzieś w tym wszystkim są goście, dla których poprawiny są niekiedy poważnym przedsięwzięciem logistycznym, a brak wolnego w poniedziałek może odstraszać od zabawy do później nocy. 

Jak się w tym odnaleźć? Jeśli mamy pieniądze, miejsce i czas, aby zorganizować poprawiny, a do tego wiemy, że ktoś przyjdzie i przede wszystkim, sami tego chcemy, to powinno się je organizować.  W przeciwnym wypadku, to sztuka dla sztuki i traktowanie tego jak konieczności i może niepotrzebne zmuszanie do zbędnego wydatku. Są lepsze metody na marnowanie pieniędzy.

Zdjęcia:
Nathan Dumlao serwisie Unsplash
Sweet Ice Cream Photography serwisie Unsplash

Wpisy powiązane:
Szczególna data ślubu.

Wesele w inny dzień niż sobota

Sobota. Przyjęło się, że to właśnie ten dzień jest dniem ślubu. Zresztą nie ma co się dziwić. Poprzedzający go piątek jest dniem rozluźnienia po tygodniu pracy, a wolne kolejnego dnia sprawia, że nie musimy martwić się o to, czy w ogóle się wyśpimy. Dodatkowo dzień po ślubie mamy wolny, więc zabawa może trwać do białego rana. Jednak co jeśli chcielibyśmy zorganizować wesele w inny dzień tygodnia? Jakie są zalety i wady takiego podejścia?

Wybór siódmego dnia tygodnia, soboty, jako dzień naszego ślubu jest niemalże wyborem oczywistym. Ciężko byłoby nam wskazać znajomych, którzy zdecydowaliby się na inny termin. Takiemu podejściu nie ma co się dziwić. Jest to termin wygodny dla wszystkich. W pierwszej kolejności, sobota znajduje się pomiędzy luźniejszym piątkiem, a wolną niedzielą (tak, są profesje, które wymagają od nas pracy w ten dzień, ale dla wpisu przyjmujemy, że dzień ten jest wolny, aby nie wprowadzać komplikacji), co sprawia, że z czysto logistycznego punktu widzenie, nie musi być to wyzwanie dla gości. Osoby zaproszone na ślub i wesele nie muszą specjalnie organizować sobie wolnego na ten dzień, ani martwić się, że kolejnego dnia, będą musieć rano wstać z bolącą głową i niewyspaniem. Najkrócej rzecz ujmując, sobota to termin wygodny dla gości, ale i dla samych organizatorów.

Niemniej, można spotkać przypadki, w których Para Młoda chce zorganizować nietypowe przyjęcie weselne i organizować wszystko w inny dzień tygodnia (pisząc „inny”, mam na myśli inny, aniżeli sobota i ta forma obowiązuje w całym wpisie). W związku z czym, nasuwa się pytanie, czy owe podejście ma jakiekolwiek plusy i czym kieruje się przyszłe małżeństwo w doborze dnia swojego ślubu.

Plusy wyboru innego dnia tygodnia

Najpoważniejszym argumentem przemawiającym za wybór innego dnia tygodnia, aniżeli sobota jest dostępność terminów. Z uwagi, że większość par decyduje się na wybór soboty, to z reguły domy weselne i parafie mają pozajmowane daty. Może być to problemem zwłaszcza, jeśli chcielibyśmy wziąć ślub w konkretnej dacie lub miesiącu. Inna sprawa, to koszt organizacji ślubu. Z reguły domy weselne posiadają nie tylko wolne terminy w inne dni tygodnia, ale i, ich wybór, pozwala nam na skorzystanie ze zniżek. W morzu weselnych wydatków może okazać się to więcej niż pomocne.

Najczęstszym dniem jest, jak łatwo się domyśleć piątek. Dzień ten jest z reguły nieco luźniejszy, a jednocześnie pozwala na szaleństwo przez całą noc, bo kolejny dzień jest dniem wolnym od pracy. Dodatkowo, łatwiej jest dostać na ten dzień wolne w pracy. Za wyborem piątku przemawia również niedziela, która po cięższej sobocie może okazać się koniecznością w regeneracji. Jednak warto pamiętać, że w kościele mogą wystąpić problemy z uzyskaniem zgody na ślub w ten dzień. Piątek jest bowiem dniem pokuty i refleksji, więc proboszcz w parafii nie musi koniecznie zgodzić się na zawarcie związku małżeńskiego w tym dniu. Niemniej, nie musi być to standardem i jeśli tylko bierzemy ten dzień pod uwagę, to na pewno warto zaczerpnąć informacji w kancelarii parafialnej.

Inny dzień tygodnia, to też łatwiejsza organizacja zespołu, fotografa lub kamerzysty. Ci zapewne mają obłożone terminy sobotnie, więc piątek lub czwartek może być argumentem, aby zagrali na naszym weselu bez przeszkód (jednak istnieje pewien problem o którym więcej poniżej). W tym przypadku, podobnie jak przy wyborze sali weselnej, zespoły muzyczne lub fotograf, mogą posiadać  zniżki. Ma to też na celu nakłonienie Pary Młodej, aby ta skusiła się na wybór właśnie innego dnia tygodnia. Nowożeńcy płacą mniej, a firma zarabia. Układ bez przegranych.

Na ślub można zdecydować się też w niedzielę. Nie jest to zły termin i również możemy liczyć na wolne terminy i zniżki. Niemniej, trzeba liczyć się, że kolejny dzień, to dzień pracy, więc goście mogą zdecydować się na wcześniejsze opuszczenie przyjęcia lub skromniejszą zabawę. Można celować również w dni poprzedzające, albo wchodzące w skład świąt lub długich weekendów. Możemy „podpiąć” się pod takie dni, ale trzeba pamiętać, że nie tylko my możemy wpaść na taki pomysł. Trzeba zawczasu rezerwować termin.

Minusy wyboru innego dnia tygodnia

Sobota jest wygodna dla gości. Nie muszą oni zbytnio napinać się, aby mieć wolne lub martwić się o kolejny dzień, bo ten po prostu jest wolny. Jednak zupełnie inaczej wygląda sytuacja w piątek lub czwartek. Jeśli zdecydujemy się na wybór piątku, to jeszcze nie musi oznaczać problemów. Bowiem jest to dzień nieco luźniejszy w pracy, a jednocześnie istnieje spora szansa, że tego dnia dostaniemy wolne. Niemniej, wybór innego dnia, na przykład czwartku, może nieść spore konsekwencje z którymi musimy się liczyć.

Przede wszystkim, musimy mieć świadomość, że goście mogą w ogóle nie przyjechać na ślub czy wesele. Czwartek nie jest dniem wolnym, a goniące tygodniowe terminy, mogą powodować nie lada zamęt w miejscu pracy, więc wzięcie wolnego może być źle odebrane. Dodatkowo, kolejnym dniem jest piątek, co powoduje, że gościom może nie uśmiechać się siedzenie na weselu do późna. Jako Para Młoda musimy liczyć się z tym, że goście mogą wychodzić wcześniej z przyjęcia. Dodatkowo nie muszą być skłonni na większe świętowanie z nami. W takich przypadkach, może nie pomóc nawet wysłanie zaproszenia z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Niestety, ale goście nawet jeśli chcieliby brać udział w całym przedsięwzięciu, to sytuacja w pracy może im na to nie pozwoli.

Inna sprawa, to organizacja czasu młodzieży. W tygodniu ciężej jest zwolnić się z pracy czy uczelni, a znalezienie opiekunki dla dziecka, która zajmie się nim w trakcie naszej zabawy, może okazać się nie lada problemem. Można oczywiście zabrać dzieciaki ze sobą, ale jeśli ktoś nie chce, to musi zacząć kombinować. Dodatkowo taki układ może powodować wzrost kosztów dla gości. Przez weekend, pociechy mogą zostać u dziadków, w tygodniu, kiedy ci pracują, trzeba szukać innego rozwiązania.

Kilka akapitów wyżej, w zaletach wyboru innego dnia tygodnia, padło zdanie o wolnych terminach sal weselnych, fotografów i zespołów muzycznych i niestety nie jest to prawdą do końca. Bowiem może okazać się, że ci, pracują jedynie przez weekend. Powodów może być wiele, przede wszystkim z uwagi na inne zajęcia przez tydzień lub po prostu studia. Nie jest ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której nasz fotograf pracuje w jednym miejscu przez pięć dni w tygodniu lub uczy się na uczelni, a wesela obsługuje dorywczo. Trzeba o tym pamiętać i mieć na uwadze, że nasz ulubiony zespół, o którym marzymy na weselu, wcale nie musi na nim zagrać.

Organizując wesele w tygodniu musimy liczyć się z tym, że najprawdopodobniej organizacja poprawin będzie, jeśli nie utrudniona, to praktycznie niemożliwa. Jeśli zdecydujemy się na piątek, to jeszcze pół biedy, bo sobota z reguły pozostaje wolna, ale wybór niedzieli, czwartku lub dnia z początku tygodnia lub jego środka sprawia, że logistyka poprawin znacznie się komplikuje. O ile, dla gości organizacja jednego dnia wolnego może być możliwa, to wzięcie dłuższego urlopu może stanowić problem. Może to dotyczyć również najbliższej rodziny. Jak z tego wyjść? Wydaje się, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Po prostu nie mamy wpływu na to, czy ktoś dostanie wolne czy nie. Jeśli zdecydujemy się na organizację poprawin, to musimy przyjąć do wiadomości, że może pojawić się na nich niewiele osób.


Można zadać pytanie dla kogo wybór innego dnia tygodnia na organizacje wesela, aniżeli sobota jest dobry? Zdaje się, że nie ma jednej prostej odpowiedzi. Wybór tego lub innego dnia, może zależeć od wielu czynników. Piątek lub niedziela, jest po prostu tańszym wyborem, a i sama organizacja zespół czy fotografa nie spustoszy portfela. Jednocześnie czwartek wydaje się ciekawą opcją do organizacji długiego weekendu. Z drugiej strony, wcześniejsze wyjście gości, brak poprawin i zabawy w pełni, może odstraszyć każdego.

Trzeba pamiętać, że wybór dnia tygodnia, godziny czy miesiąca nie ma żadnego znaczenia z punktu widzenia zabobonów, czy tego, że małżeństwo będzie udane. Dobra relacja nie ma z tym nic wspólnego i jest efektem zupełnie innego zbioru cech, ale o tym niedługo.

Zdjęcie:
JESHOOTS.COM serwisie Unsplash

Wpisy powiązane:
Szczególna data ślubu.

Szczególna data ślubu

W organizacyjnym szaleństwie przygotować do wesela, wybór daty ślubu jest być może jedną z najważniejszych decyzji do podjęcia. Dodatkowo, często nie jest to zależne jedynie od nas, a po prostu od wolnych terminów i naszego budżetu. Jednak jeśli nie mamy żadnych przeszkód, możemy pomyśleć o tym, aby zorganizować wesele w terminie szczególnym dla nas lub bliskiej nam osoby. Może to być rocznica lub święto.

Na potrzeby wpisu przedstawimy kilka propozycji, przy czym zaznaczy sobie coś na samym początku. We wpisie pomijamy kwestie finansowe, organizacyjne, jak i łatwość lub trudność dostępu daty. Wpis po prostu przedstawia kilka propozycji na wybranie szczególnej daty na organizacje wesela. 

Wasza rocznica

Rocznica ważna dla narzeczonych jest chyba najpopularniejszym wyborem, na którym można zdecydować się przy wyborze daty ślubu. W pierwszej kolejności, przyszłe małżeństwo możne pomyśleć o swoim pierwszy spotkaniu. Jest to na pewno wybór romantyczny i ważny dla obojga, a na pewno dla niej. Jednocześnie, to pokreślenie pewnej trwałości związku i zakomunikowanie jak ważnym było to pierwsze spotkanie. Spotkanie, które w konsekwencji, przeistoczyło się w wielka miłość, której kolejnym życiowym etapem jest decyzja o małżeństwie.

Jednak podejście do rocznicy nie musi kończyć się jedynie na pierwszej randce. Para Młoda może wybrać dowolną datę, która jest ważna dla nich, a nawet znana tylko im, jak na przykład pierwszy pocałunek. Innym popularnym podejściem jest wybór daty, która jest jednocześnie datą rocznicy związku. Czasami trudno jest wskazać ten moment, w którym decydujemy się oficjalnie na rozpoczęcie związku, jednak można umówić się, że ta i ta data, jest tą, w której wszystko się zaczęło.

Do wyboru rocznicy można podejść również w bardzo luźny sposób i nie łączyć go bezpośrednio z naszym życiem. Może okazać się, że oboje jesteście fanami Star Wars, a data emisji pierwszego odcinka jest dla wasz szczególna. Więc jeśli tylko będziemy mieć okazję i szansę, to dlaczego nie zdecydować się na wybór dnia i miesiąca jego premiery. Podejście to można zastosować do każdej daty. Ogranicza was jedynie własna kreatywność – cały czas pamiętajcie, że nie bierzemy tutaj pod uwagę dostępności daty i kosztów; wpis nie jest o tym.

Rocznica ważna w rodzinie

Rocznica ważna dla nas, to coś zupełnie oczywistego, ale nie zapominajmy, że datą ślubu może być dzień i miesiąc zawarcia związku małżeńskiego naszych rodziców. Jest to idealna data do powiedzenia sobie sakramentalnego „Tak”. Jednocześnie to ukłon w stronę naszych rodziców. Może być to odebrane jako hołd w ich stronę i zarazem podziękowanie za wychowanie i opiekę nad nami. Teraz to my zakładamy rodzinę i to my bierzemy za nią odpowiedzialność. Takie podejście na pewno zostanie ciepło przyjęte przez najbliższych.

Dobrą datę może okazać się również dzień ślubu dziadków. Takie uhonorowanie rodziców naszych rodziców jest strzałem w dziesiątkę. Można tym samym podziękować babci lub dziadkowi za opiekę nad nami i podkreślić ich ważność w naszym życiu.

Święta

Jeśli szukamy oryginalnej daty na organizację wesela, to może warto zastanowić się na czymś tak oczywistym jak święta. Przemawia za tym na pewno wolne od pracy, a co za tym idzie, goście będą mogli bawić się bez zastanawiania się, jak to będzie na dzień kolejny i czy dadzą radę iść do pracy. Takimi datami mogą być Sylwester, Boże Narodzenie, Wielkanoc lub… majówka. Zwłaszcza ten ostatni termin jest popularnym wyborem. Kilka dni wolnego z rzędu, a jednocześnie ciepłe dni są kuszącą propozycją. Natomiast jeśli zdecydowalibyśmy się na pierwsze propozycje, to należy pamiętać, że zaproszeni goście mogą chcieć spędzić ten czas w gronie najbliższych, w ciszy i spokoju i niekoniecznie muszą uśmiechać się na myśl konieczności pójścia na wesele.

Inne

Tak jak zostało to przedstawione wyżej. Każdy pretekst do wyboru daty jest dobry. Można zdecydować się na skojarzenia dnia i miesiąca ślubu z naszymi urodzinami, imieninami, urodzinami dziecka, pierwszą pracą lub czymkolwiek chcemy. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybrać datę X lub Y.

Inne podejście, to unikanie jakiejś daty. Ten, a ten dzień może być kojarzony z rodzinną tragedią lub, po prostu, nieść, negatywne emocje. Można być też przesądnym i nie wybierać trzynastego dnia miesiąca, lub właśnie na odwrót, celować w ten dzień. Wszystko zależne jest od nas.


Jeśli tylko na przeszkodzie nie stoją nam pieniądze, zajęte terminy, kwestie organizacyjne, lub pływy morskie, to możemy pomyśleć o tym, aby data ślubu, sama w sobie była szczególna. Można uhonorować rocznicę własną lub rocznicę ważną w naszej rodzinie. Ukłonić się w pas i podziękować rodzicom lub dziadkom. Przypomnieć wszystkim, że tego dnia przyszliśmy na świat lub przyszło nasze dziecko. Każdy termin i powód do jego wyboru jest dobry. Zależne jest to jedynie od naszego widzimisię i kaprysu, a jeśli chcemy wybrać rocznicę pierwszego spotkania Karen i Hanka, to też mamy rację. To dobry wybór.

Zdjęcie:
Charles Deluvio serwisie Unsplash